- autor: grocho456, 2018-09-17 22:34
-
Spotkanie z LZS Jadowniki było zdecydowanie hitem tej kolejki. Jest to rywal, z którym w zeszłym sezonie najtrudniej nam się grało i odnieśliśmy dwie porażki, odpowiednio 2:5 oraz 2:6. Jednak ten sezon to już inna historia, zespół jest dobrze poukładany, widać zaangażowanie u wszystkich zawodników. Wiedzieliśmy, że stać nas na zwycięstwo, ale trzeba o to mocno zawalczyć.
Od początku spotkania oba zespoły próbowały zagrywać długie piłki do swoich napastników. Rozgrywanie środkiem było trudne, ponieważ zawodnicy z Jadownik dokładnie pilnowali naszych atakujących. Goście mieli dwie dobre sytuacje po rzutach rożnych, ale dobrymi interwencjami popisał się Filip Pietrzak. Mirek Michalski dwa razy uderzał z daleka, lecz niecelnie. W 27. minucie Maciej Owczarzak wyszedł sam na sam z bramkarzem i został faulowany w okolicy linii 16. metra. Sędzia nie wskazał na 'jedenastkę' i pokazał obrońcy tylko żółtą kartkę, co było niezrozumiałą decyzją. Do rzutu wolnego podszedł Michalski i uderzył w mur. Potem groźny atak rywali zatrzymał Marcin Sytek, który z konieczności zagrał na boku obrony, za co otrzymał żółty kartonik. Świetną okazję miał Janusz Judek po podaniu od Adam Pastuszyna, lecz piłka została wybita z linii bramkowej. Goście także mieli sytuacje do zdobycia gola. Ich strzały głównie lądowały obok bramki. Do przerwy bezbramkowy remis. 5 minut po wznowieniu gry Michalski zagrał z głębi pola do Judka, a ten tym razem nie miał problemu z wykończeniem i było 1:0. Od tego momentu więcej do powiedzenia mieli przyjezdni, którzy dążyli do wyrównania. Po jednym z dośrodkowań w pole karne piłkarz gości uderzył głową minimalnie nad poprzeczką. Potem dobrze interweniował Pietrzak. Karol Bereit I Paweł Myller uderzali z rzutów wolnych, ale nieskutecznie. W 69. minucie błąd w kryciu z naszej strony, prostopadłe zagranie do zawodnika Jadownik, ten wychodzi oko w oko z Pietrzakiem i strzela na 1:1. Po kilku minutach goście po rzucie wolnym zdobyli bramkę, ale sędzia liniowy wskazał spalonego. Nasz zespół miał problem z utrzymaniem piłki na połowie rywali. Mieliśmy piłkę meczową, kiedy Pastuszyn minął rywala na skrzydle i zagrał w pole karne do Judka, a ten niepilnowany na 7. metrze źle uderzył. Końcówka spotkania była nerwowa. W 88 minucie Krystian Zasowski musiał opuścić boisko po drugiej żółtej kartce. Na szczęście nie miało to wpływu na ostateczny wynik i derby zakończyły się podziałem punktów. Za tydzień nasz zespół pauzuje, a Jadowniki podejmują u siebie drużynę Orła Kcynia.